Wbrew pozorom nie jest to żaden z koncernowych produktów, jakich pełno na półkach i naszych sklepów. Heineken, Carlsberg i inne sprzedają się masowo, ale i tak daleko im do piwa… Snow. To produkowane w Chinach i sprzedawane właściwie wyłącznie w Państwie Środka piwo kosztujące poniżej 2 złotych za puszkę. Niska cena i wielki, nieszczególnie wymagający rynek zbytu wystarczyły, by Snow wysunął się na prowadzenie.

Piwa Allsopp’s Arctic Ale próżno wypatrywać na półkach supermarketów - a już zwłaszcza butelek zachowanych aż z 1875 roku. Wyprodukowano je z okazji ekspedycji na biegun północny i dwie sztuki, jak się okazało, przetrwały do naszych czasów. Nabywca zapłacił za nie stosunkowo niewiele - 5 tysięcy dolarów za tak wyjątkowy eksponat to naprawdę niedużo. Z drugiej strony to w końcu tylko najprawdopodobniej nienadające się już do wypicia piwo.

W dawnych czasach piwo miało chłodzić, dawać wytchnienie, smakować(!), a alkohol stanowił w nim niemalże produkt uboczny. Dzisiaj producenci prześcigają się w tym, który doda więcej alkoholu, stąd wszelkie piwa „strong” i „mocne”. Za najmocniejsze - i powstałe mimo wszystko z innych przesłanek - piwo świata uchodzi szkockie Snake venom, mające 67,5% alkoholu, czyli plasujące się w połowie drogi między wódką a czystym spirytusem.

Osoby ze skłonnościami do nadużywania mają zwyczaj twierdzić, że piwo to przecież nie alkohol, że to w sumie lekki napój z tylko dodatkiem alkoholowego aromatu. Oczywiście na całym świecie piwo uznawane jest za napój alkoholowy - ale na przykład w Rosji dopiero od 2013 roku. Czy w jakikolwiek sposób nowa klasyfikacja zmieniła podejście Rosjan do piwa? Cóż - zatwardziali amatorzy twierdzą, że „piwo bez wódki to wyrzucanie pieniędzy w błoto”. Czyli raczej nie…

Szacuje się, że w Wielkiej Brytanii każdego roku aż 162 tysiące pint (jakieś 80 tys. litrów) Guinnessa ginie w wąsach piwoszy. To niebywałe marnotrawstwo! W tym kontekście przestaje dziwić fakt, że najwięcej Guinnessa nie spożywa się bynajmniej w żadnym z brytyjskich krajów - mimo że sam Guinness z Irlandii pochodzi i stanowi jej ikonę. Najwięcej na świecie tego zacnego piwa pija się… w Nigerii.

Skoro już mówimy o marnotrawstwie, to… tak, jak najbardziej. Podobno zwyczaj kąpieli piwnych miała już Kleopatra, która kąpiele w złocistym trunku uważała za szczególnie dobre dla zdrowia i cery. Dzisiaj podobnych ekstrawagancji zakosztować można w austriackim browarze Starkenberger. Prowadzony (od zawsze!) przez kobiety browar nie tylko produkuje piwo, ale też prowadzi coś w rodzaju piwnego spa - m.in. z możliwością zażycia kąpieli w basenach wypełnionych piwem.

Cokolwiek to było, prawdopodobnie i tak nie udało Ci się przebić pewnego Norwega, który 21 czerwca 1985 roku postanowił… porwać samolot. Uzbrojony w piwo i pistolet porywacz dostał się do kabiny Boeinga 737 lecącego z Trondheim do Oslo i - grożąc pilotom - zażądał rozmowy z norweskim premierem i ministrem sprawiedliwości. Po lądowaniu w Oslo mężczyzna zgodził się wypuścić wszystkich pasażerów, a po godzinie dalszych negocjacji złożył broń i uwolnił załogę. Wszystko to w zamian za… obietnicę dostawy większej ilości piwa.