Spacerowałam z mężem za rękę i nagle potknęłam się o korzeń. Nie dość, że potłukłam sobie kolano to jeszcze wpadłam w błotnistą kałużę. Mąż nie miał sobie nic do zarzucenia, bo jego zdaniem nie mógł mi pomóc, a jakby mnie nie puścił to jeszcze wpadłby do kałuży razem ze mną. Dobrze, że do domu mieliśmy jedynie jakieś 4 kilometry.
Connect with:
Komentarze 0