Utknąłem dzisiaj w zepsutej windzie z matką i jej bliźniakami. To były bardzo długie dwie godziny, ale paradoksalnie nie za sprawą maluchów, które słodko spały cały czas. Matka za to miała chyba klaustrofobię, bo cały czas zanosiła się płaczem, a jedyne przerwy jakie robiła sobie od chlipania wykorzystała, żeby mnie poinformować, że na pewno zabraknie dla nas powietrza i umrzemy.
Connect with:
Komentarze 0