Jechałem rano do pracy autobusem. Na jednym z przystanków siedzący obok mnie facet zerwał się jak poparzony i wybiegł. Zrozumiałem kiedy usłyszałem „Dzień dobry Państwu. Bileciki do kontroli”. Drzwi od autobusu się zamknęły, a uciekinier pozdrowił kontrolerów środkowym palcem. Jeden z nich podszedł do mnie, podniósł plecak, którego uciekający w pośpiechu koleś zapomniał i pomachał mu nim z szerokim uśmiechem.
Connect with:
Komentarze 0