3 dni dni przed weselem nasz pies połknął nasze obrączki ślubne. „Oddał” je dopiero w dzień wesela, ale my z narzeczonym mieliśmy już inne zmartwienia. W międzyczasie ja dostałam najgorszej opryszczki w życiu, a ukochany potwornej grypy żołądkowej. Ślubu miał nam udzielać zaprzyjaźniony ksiądz, wieloletni przyjaciel rodziny, ale ostatecznie przysłał kolegę na zastępstwo, bo sam trafił do szpitala ze stanem przedzawałowym. Cały świat się dosłownie zbuntował przeciwko nam.
Connect with:
Komentarze 0