Mimo że pogoda za oknem wcale na to nie wskazuje – przyszła zima, a wraz z nią kolejne bezśnieżne święta Bożego Narodzenia. Aby tradycji stało się zadość na stołach zawita dwanaście dań, babcia odpali zagrane z przaśnym przytupem kolędy, dzielić się będziemy kawałkiem wypieczonej mąki, a dzieciaki cieszyć się będą z prezentów, przytaszczonych przez brodatego wapniaka. Tymczasem w innych miejscach na świecie…
1. Krampus - demoniczny specjalista od niegrzecznych dzieci
W Austrii święty Mikołaj ma swojego antagonistę. Krampus to wywodzący się z przedchrześcijańskiego germańskiego folkloru upiór. W odróżnieniu od zarośniętego dziadygi, demon ten specjalizuje się w obsłudze jedynie niegrzecznych dzieci. Bestia daje niereformowalnym gówniarzom kawałek węgla, a wyjątkowo uciążliwych upierdliwców wrzuca do worka i „bierze na spacer” (co dla szczyli musi być porównywalne z podróżą do ciemnego lasu w bagażniku mafijnego auta).
2. Caganer - bożonarodzeniowy obsraniec
Wierzcie lub nie, ale pochodząca z Katalonii figurka przedstawiająca bezwstydnie defekującego mężczyznę jest tematem archeologicznych badań - nie wiadomo bowiem skąd ta tradycyjna postać się wzięła i w ogóle co stolec ma wspólnego z Bożym Narodzeniem. Najstarsze ślady pojawiania się wśród świątecznych ornamentów tego wypróżniającego się prostaka pochodzą z końca XVII wieku. Istnieje wprawdzie wiele teorii, wliczając w to tę mówiącą o symbolicznym nawożeniu uprawnych ziem, jednak nam najbardziej przypadła ta sugerująca, że Caganer jest symbolem równości pomiędzy ludźmi wszystkich klas społecznych, wyznań i płci. Jak by nie patrzeć - każdy z nas sra tak samo.
3. Kubełek KFC to potrawa świąteczna
Podobnie jak nam od lat usiłuje się wkręcić, że Coca Cola to obok świętego Mikołaja, karpia i pasterkowej naj#bki jeden z najważniejszych wigilijnych elementów, tak samo firma KFC próbuje podpiąć się pod święta ze swoimi kurzymi produktami. W latach 70. szefostwo należącej do koncernu Mitsubishi sieci restauracji zauważyło, że obcokrajowcy szczególnie intensywnie posilają się u nich w czasie świąt. Powód - brak tradycyjnego bożonarodzeniowego, amerykańskiego jedzenia na japońskim rynku. Firma zaczęła więc promować swoje świąteczne zestawy i jak się okazało, osiągnęła spektakularny sukces (i to nie tylko dzięki anglojęzycznych przybyszom).
4. Estońska sauna
Jeśli jesteś mieszkańcem Estonii, to zgodnie z tradycją będziesz musiał obficie się pocić i oglądać członków swojej rodziny paradujących na waleta. To bardzo stary zwyczaj - całe familie odwiedzają sauny przed obrządkami wigilijnymi w lokalnych kościołach. Jeśli by przymknąć oko na wiszącą u kolan pomarszczoną mosznę seniora rodu, to ten rytuał ma sens - człowiek pozbywa się stresu i symbolicznie oczyszcza swoje ciało przed wejściem w nowy rok.
5. Grenlandzki przysmak
Karp ci nie smakuje? Że zbyt ościsty i smakujący niczym glony i muł zebrany z dna jeziora? Ciesz się, że nie jesteś obywatelem grenlandzkiej wsi, bo musiałbyś jeść potrawę zwaną kiviakiem. Ten przysmak to nic innego jak truchło pewnego arktycznego ptaszyska owinięte surową skórą zdartą z foki i zakopane na parę miesięcy w ziemi, aż do osiągnięcia idealnego stanu rozkładu...
Komentarze 0