W poprzednim roku, jakoś w lipcu postanowiłam się wybrać na dłuższy urlop. Moi przyjaciele zorganizowali dość ostrą imprezę z okazji mojego wyjazdu. Rankiem nieprzytomna, w piżamie i…kozakach dowlokłam się na lotnisko. Miły pan przy odprawie mówi do mnie „Proszę się zważyć”. Patrzę więc na niego swoim rozmydlonym wzrokiem i…wskakuję na wagę bagażową. „Pan Odprawa” uśmiecha się i dosłownie krzyczy na całą halę: „chciałem, by Pani zważyła swój bagaż, nie siebie.”
Connect with:
Komentarze 0