Korzystając z tego, że pogoda coraz ładniejsza i słonko wychodzi coraz śmielej wybrałem się w niedzielę na dłuższy spacer po lesie. W pewnym momencie dosłownie spod ziemi pojawił się rowerzysta. Jechał prosto na mnie, ale jakimś cudem udało mu się mnie wyminąć. Serce podskoczyło mi do samego gardła. Już zacząłem się cieszyć ze swojego farta kiedy pojawił się drugi rowerzysta… i wpadł prosto we mnie – łamiąc mi rękę w dwóch miejscach.
Connect with:
Komentarze 0