Musiałem oddać krew do badania. Młoda i niedoświadczona pielęgniarka miała problemy z prawidłowym wkłuciem – udało jej się dopiero za trzecim razem. I wtedy kichnąłem.

Jestem kelnerką w kawiarni. Dziś podczas mojej zmiany mała dziewczynka zwymiotowała na dywan. Powiedziałam rodzicom, żeby się nie przejmowali bałaganem i zaczęłam sprzątać. Po wywabieniu wymiocin z dywanu zobaczyłam, że rodzice zostawili dla mnie 50 groszy napiwku.

Mój chłopak po rozstaniu powiedział mi: „wziąłem sobie brzydką, bo myślałem, że będzie mądra i się zawiodłem”…

Moja firma wysłała mnie na delegację zagraniczną. Po raz pierwszy w życiu leciałam samolotem w biznes klasie. Byłam zachwycona… dopóki facet siedzący obok nie zaczął gapić się bezczelnie na moje cycki (mam dość spory biust) z obleśnym uśmiechem. Jakby tego było mało dorzucił jeszcze: „Mam nadzieję, że będą spore turbulencje”.

Zostałem dzisiaj obezwładniony, siłą rzucony na auto, skuty i odwieziony do aresztu na podstawie listu gończego z 1979 roku. Urodziłem się w 1992 roku.

Ubrałam się dzisiaj w moją nową różową bluzkę i białe spodnie. Uznałam, że się nieźle prezentuję. Poszłam do kumpla, z którym byłam umówiona na imprezę … ”O, przebrałaś się za szynkę z tłuszczykiem”?

Dzisiaj o 2 w nocy obudził mnie dźwięk domofonu. Dzwoniła policja, żeby poinformować mnie o tym, że moje auto kupione 3 miesiące temu, zostało spalone.

Zostałam zwolniona z pracy, bo szefostwo potrzebuje świeżej krwi z młodzieńczymi pomysłami. Mam 19 lat. Do tej pory pracowałam w kawiarni. 

Postanowiłam zrobić sobie dzień wolny od pracy. Zadzwoniłam do szefa i skłamałam, że boli mnie głowa i niestety nie mogę przyjść. On też tego dnia nie pojawił się w pracy. Skąd wiem? Wpadłam na niego w centrum handlowym.

Moja narzeczona nie odzywa się do mnie od 4 dni. Powód? Ubzdurała sobie, żeby nasz syn miał na imię Brajan, a ja się na to nie zgadzam.

5-letni synek sąsiadów przytrzasnął sobie 4 palce drzwiami od auta. Matka chciała go uwolnić, ale otworzyła drzwi z taką mocą, że młody dostał nimi prosto w twarz.

Jechałam pociągiem do rodziców. W środku tygodnia, więc nie było za wielu pasażerów. W moim przedziale siedział tylko pan w średnim wieku. W połowie drogi, wyciągnął sałatkę z rybą, jajkiem i cebulą. Śmierdziało niesamowicie, ale on zajadał ją ze smakiem. Na końcu wyciągnął sztuczną szczękę i wylizał ją głośno przy tym mlaskając. Niewiele brakowało, a bym zwymiotowała.

Umarł ojciec mojej dziewczyny. Robiłem co mogłem żeby ją pocieszyć, ale któregoś dnia po ostrym zapierdzielu w pracy na wejściu do domu powiedziałem, że koniecznie muszę się napić mocnej kawy, bo jestem kompletnym trupem.