Kilka lat temu, w wakacje, chciałam sobie dorobić na zbieraniu truskawek. Po pierwszym dniu pracy musiałam zrezygnować, bo z powodu kilkugodzinnego kucania, uszkodziłam sobie nerw strzałkowy. Tydzień spędziłam w szpitalu, kolejne pół roku na rehabilitacji, aby znowu zacząć normalnie chodzić. Dodam, że przez ten jeden dzień pracy zarobiłam 9 złotych.

Moja dziewczyna jest w 12 tygodniu ciąży i bardzo zależy jej na córce. Zobaczyłem dzisiaj, że objada się arbuzem, chociaż arbuzów nigdy nie lubiła. Gdy zapytałem, skąd ta nagła zmiana smaku, odparła „W simsach tak się robi, żeby mieć dziewczynkę”.

Szanuję Supermana nie dlatego, że potrafi rzucić ciężarówką we wroga, ale dlatego, że nadal pracuje w biurze i wszyscy tam żyją. Nawet księgowy.

Spróbowałam dzisiaj zupy, którą ugotował mój ojciec (trzeba zaznaczyć, że nie ma raczej zadatków na kucharza). Była niesamowicie ostra, więc zerwałam się i pobiegłam do kuchni, chwyciłam otwartą puszkę jakiegoś napoju i po napiciu się odkryłam, że moja matka zrobiła sobie z niej wczoraj wieczorem popielniczkę.

Moja dziewczyna zerwała ze mną, kiedy wiozłem ją na przyjęcie niespodziankę, na której zamierzałem się jej oświadczyć.

Dziś, po 22 latach nareszcie dowiedziałam się dlaczego moja babcia prawie nigdy ze mną nie rozmawia. W dniu, w którym się urodziłam zdechł jej ukochany kot. Uważa, ze to moja wina.

Odebrałem dzisiaj moich rodziców ze szpitala. Zostali hospitalizowani po bardzo poważnym zatruciu pokarmowym, którego nabawili się po zjedzeniu dużej ilości sera pleśniowego… domowej roboty. Mój ojciec poddał zwykły ser procesowi „szlachetnego starzenia”.

Zgłosiłem się do SMS-owego konkursu organizowanego przez pewne znane radio. Niesamowicie ucieszyłem się, gdy zostałem wylosowany i prowadzący zadzwonił do mnie. Niestety, kilka godzin później, okazało się, że nie otrzymam samochodu, który był nagrodą, ponieważ nie opłacam abonamentu radiowo-telewizyjnego.

Odkryłem dzisiaj, że niesłusznie oskarżałem kota naszego sąsiada o sikanie na moje auto – sprawcą był mój 16-letni syn. Mścił się na mnie, bo nie chciałem mu podwyższyć kieszonkowego.

Prawnicy mają tę przewagę w pracy, że nawet jak im się wszystko zesra, to mają zawsze odpowiedni ustęp.

Wczoraj były moje urodziny i jedyną osobą, która zadzwoniła do mnie, był mój szef. Chciał, żebym przyszedł za niego do pracy.

Piękna pogoda, cieplutko, postanowiłam zatem włożyć krótkie spodenki. Przed wyjściem z domu zasiedziałam się w toalecie. O „eleganckiej” odciśniętej na udach desce klozetowej poinformowała mnie koleżanka. W centrum miasta.

Dostałem ofertę pracy w biurze. Wypaliłem się czytając opis stanowiska.