Usłyszałam kiedyś przypadkiem jak zięć rozmawia z synem o tym czego nie lubią jeść. Zięć w pewnym momencie powiedział, że zasadniczo to nie lubi niczego co ja ugotuję, bo mam taki nadzwyczajny talent, że niezależnie od doboru składników i tak przyszykuję z tego coś kompletnie niezjadliwego. Po tym zaczęli się przerzucać wspomnieniami z moich najgorszych potraw jakie dane im było zjeść. Wyliczanka ta trwała dosłownie w nieskończoność. Oni mieli przy tym olbrzymi ubaw, ja już niezbyt.
Connect with:
Komentarze 0