Mój kierownik postanowił zarazić nasz zespół grą w bejsbol. Zebrał drużynę chętnych i w przerwie obiadowej poszliśmy na pole koło parkingu poćwiczyć. Pierwszy raz miałem kij w ręce. Pierwsze podejście – pudło, drugie podejście – pudło, trzecie podejście trafiłem mocno. Piłka poleciała prosto w auto prezesa i wybiła boczną szybę, a sam kij wyślizgnął mi się z ręki i trafił szefa w piszczel.
Connect with:
Komentarze 0