Wszedłem rano do autobusu i wprost nie mogłem uwierzyć w swoje szczęście – było wolne miejsce siedzące. Usiadłem i postanowiłem uczynić tę chwilę jeszcze przyjemniejszą i posłuchać muzyki. Słuchawki były poplątane, ale nie pozwoliłem, żeby to mi popsuło pozytywne nastawienie. Walczyłem z nimi długo, a kiedy w końcu mi się udało, okazało się, że jestem już dwa przystanki za daleko. Jak tylko wysiadłem, to lunął rzęsisty deszcz. Jak widać świat zawsze z nawiązką odpłaci mi za odrobinę nadprogramowego szczęścia.
Connect with:
Komentarze 0