Pół dnia prałam i prasowałam zaległe pranie. Mąż wrócił ze spaceru z psem, który wytarzał się w jakiejś padlinie. Pies nie cierpi kąpieli, więc za wszelką cenę próbował się gdzieś schować. Wbiegł w posortowane pranie i próbował je na siebie wrzucić, żeby nie było go widać.
Connect with:
Komentarze 0